Jak mogliście zauważyć w poprzednim rozdziale: mój humor umarł i został zakopany sześć stóp pod Weną.
Zgaduję, że klasa maturalna wysysa z człowieka całą radość, jaką on w sobie posiada.
W związku z tym stanęłam przed poważnym dylematem:
czy
a) pozostawić to opowiadanie i nie rozczarować was beznadziejnym poziomem kolejnych rozdziałów?
czy też
b) rozczarować was brakiem humoru, ale dokończyć historię, bo kocham Ala, Carrie, Zo, Chloe i Scora?
No i wybrałam odpowiedź b.
Tak więc do końca tego tygodnia spodziewajcie się rozdziału.
Au revoir!
Zdemoralizowana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz